W sobotę 9 maja 2015 r. odbyła się kolejna majówka rodzinna przy Wspólnocie Sióstr Uczennic Krzyża w Czmońcu…
W moim sercu mieszka Bóg, a jego flagą miłość jest…
Nie, kochanie, to nie jest kościół. To chyba kaplica. Czy to opuszczony cmentarz? Wydaje się, że tak. Niemiecki. Nie, mama tego nie odczyta. Szkoda, ciocia Monika to by umiała. Stare groby, a na nich bujne konwalie z rozwijającymi się dzwoneczkami. Pójdźmy dalej, bo to chyba po drugiej stronie ulicy. Panie też tam idą? Jak miło! Sąsiadka nam poleciła. O, a mnie koleżanka.
Leśny parking, cmentarz, konwalie i bzy. Wdychamy upajające zapachy wiosny, obok trwają wiosenne prace w polu.
Po drugiej stronie ulicy odnajdujemy dom siostrzanej wspólnoty. Spóźnieni przyłączamy się do uczestników nabożeństwa majowego. Nie karci nas ani jedno spojrzenie, co za ulga. Wiele słyszałam o tym miejscu i o przemiłych siostrach. Ich energiczne sylwetki i serdeczne, uśmiechnięte twarze łatwo rozpoznać wśród licznych gości i mieszkańców Czmońca. Towarzyszą nam przez cały dzień, dbając o wszystko, począwszy od strawy duchowej, po tę najbardziej oczywistą, pokarmy. Starają się zamienić choćby po kilka zdań z każdą rodziną. Nic nie jest sztuczne, wymuszone. Ani ich zainteresowanie, ani czułość i troska, jaką każdemu z nas okazują. Wspaniałe gospodynie. Można się przy nich poczuć jak u mamy, porzucić na chwilę przytłaczającą niekiedy rodzicielską odpowiedzialność i jak małe dziecko dać się unieść ich pogodzie i radości.
Przyjemne, rodzinne ciepło. Piękny dom, położony wśród pól i lasów. Tutaj oddycha się nie tylko świeżym powietrzem, ale i chrześcijańską beztroską, kiedy już zawierzy się wszystko Maryi w porannych modlitwach.
Po nabożeństwie, dzieci, podzielone na grupy według wieku, idą rozmawiać i bawić się z siostrami. My, dorośli, wysłuchujemy wykładu pani Bogny Białeckiej, poznając tajemniczy dla nas świat mediów społecznościowych i nowoczesne młodzieżowe rozrywki. Jakże świat się zmienił, jak szybko rozwija się technologia internetowa! Dzięki propozycjom i wskazówkom pani Bogny nie pozostajemy bezradni wobec związanych z wirtualną przestrzenią dylematów i problemów naszych pociech.
Spotkawszy się z dziećmi po zajęciach, wspólnie spożywamy posiłek, przez chwilę odpoczywamy i … wyruszamy w drogę. Udajemy się na boisko, gdzie czekają na nas sportowe atrakcje. Choć na miejsce docieramy nieco już zmęczeni, duch zdrowej rodzinnej rywalizacji nie pozwala nam tak po prostu wylegiwać się w słońcu na trawie.
Biegamy, rzucamy, chodzimy, gramy i wciąż nie mamy dość! Rywalizujemy ostro, ale – ostatecznie wygrywają wszyscy, którym chciało się poświęcić ten dzień własnej rodzinie. W końcu nie tylko cel może nas cieszyć, droga także.
W altanie przy boisku pojawia się pani fryzjerka. Chętne panie i dziewczęta mogą ściąć włosy i przekazać je na peruki dla dziewczynek z chorobami nowotworowymi. Chętne oczywiście są i z mniejszym lub większym żalem pozbywają się długich warkoczy. I stają sięjeszcze piękniejsze.
Wracamy do wspólnotowego domu po południu. Teraz pora na rodzinne śpiewanie. Jakże pięknie brzmią maryjne pieśni wśród sosen, dębów i brzóz, kiedy wokół wciąż czuć te konwalie i bzy.
I jeszcze na koniec spotkania krótki recital znanego barda Jacka Kowalskiego. W tym miejscu i w tym dniu szczególnie poruszający.
Bóg jest jak ogień, Bóg jest jak wiatr,
mocny jak morze, wielki jak świat
Bóg jest jak Bóg
Bóg jest jak Bóg
Bóg jest jak Bóg
Dziękuję Wam, Siostry! Cieszę się ogromnie, że mogłam tu być. Rozglądając się wokół, rozumiem, że nie tylko ja.
Podnoszę flagę wysoko, wysoko… Uśmiecham się. Jedziemy z chłopakami do domu i pewnie tu jeszcze wrócimy. Taki Kościół bardzo im się podoba.
Z Bogiem.
Agnieszka Rogulska